11 sierpnia
Poznaniak Wojciech Rosik jest w trasie. Zaczął w Bieszczadach.
Zamierza pokonać cały odcinek graniczny
w polskich górach. O przebiegu wyprawy pisze w korespondencji
11 sierpnia. To był relaksowy dzień. To była kombinacja
ścieżek biegnących wałem (kiedyś był na nim tor kolejowy), dróżek wędkarzy,
toru kolejowego i ścieżek śródpolnych. Tor kolejowy to niekiedy niezawodna
droga prowadząca do celu.Droga uciążliwa, lecz skuteczna. W Paczkowie oczy
wypatrują miejscowych znanych zabytków. Są stare mury obronne, baszty, bramy
i kościoły.
Schronisko PTSM czynnej jest w Paczkowie od godz. 17 (sic!) To idiotyczne.
A gdy ekipa kończy trudną wyprawę o godz. 13-15 to co ma ze sobą zrobić?
Bywa przecież i tak, że nikt w tych obiektach nie pełni roli dozorcy. Nam
się udało. Był ktoś, kto pozwolił nam złożyć w gmachu plecaki. W schroniskach
PTSM zupełny brak frekwencji. Jak tak dalej pójdzie to umrze wszelki ruch
w tych obiektach. Konieczne jest odtworzenie kadry prowadzącej wycieczki
szkolne, zadbanie o odpowiednie fundusze na te cele, zaszczepienie wśród
młodzieży aktywnych form spędzania wolnego czasu.
Wracamy z miasta ok. godz. 18. W schronisku spotykamy się ze studentkami
z UAM Martą i Pauliną. Według obliczeń dokonanych przez Ewę, na etapach od
Przełęczy Użockiej do Ustronia (Beskid Śląski) zdobyliśmy 734 punkty do odznaki
GOT. Przeszliśmy 575 km. Do tego trzeba dodać 230 km na etapach płaskich
(Ustroń - Paczków).
WOJCIECH ROSIK