22 sierpnia
Poznaniak Wojciech Rosik jest w trasie. Zaczął w Bieszczadach.
Zamierza pokonać cały odcinek graniczny
w polskich górach. O przebiegu wyprawy pisze w korespondencji
Jedlina Zdrój (Kamieńsk) - Krzeszów. 39 punktów GOT i 31 km. Będąca z nami na wyprawie przodowniczka GOT twierdzi, że zdobycie 23 punktów to kres ludzkich możliwości, a my za prawie każdym razem robimy ich więcej. Być zwykłym krajoznawcą a być kimś więcej niż zwykłym krajoznawcą, to dwie różne sprawy.
Zaczynamy ten dzień nietypowo. Tubylcy wskazują nam drogę. Dochodzimy do rozwidlenia wielu dróg z których dwie to szlaki turystyczne. Nasz problem wynika z braku mapy, której nie mogliśmy kupić w miejscowym kiosku. Wybieramy jedna z dróg. Po przejściu około kilometra pytamy napotkanego grzybiarza, czy dobrze idziemy. Niestety musimy wrócić do punktu w którym niedawno byliśmy. Na nasze szczęście, po chwili, nadjeżdża jeep z pracownikami nadleśnictwa. Wystarcza wymiana kilku słów, zapraszają nas do wozu i podwożą do miejsca "błędu". Tu wskazują właściwa drogę. Poprzez Kamionkę docieramy do Rybnicy Leśnej, w której oprócz drewnianego kościoła z 1608 roku, istnieje kopalnia melafiru. Szlak wiedzie przez teren kopalni. Trafiamy na lukę w górniczych strzelaniach i szybko mijamy ten obszar. Wkraczamy w serce Gór Kamiennych. W schronisku "Andrzejówka" zostawiamy plecaki i szybko wdrapujemy się na najwyższy szczyt tego pasma, Waligórę (934 m). W schronisku posiłek i wpis na listę protestujących przeciwko rozszerzeniu eksploatacji kopalni o górę Klin. To zagrażałoby (strefa rażenia spadających odłamków skał0 istniejącym po południowej stronie góry terenom narciarskim i schronisku.
Idziemy przez małe miejscowości. W Sokołowsku (tutaj znajduje się punkt startowy Biegu Gwarków) straszy budynek zamkniętego sanatorium, obok cudownej urody olbrzymi kompleks z cegły. Kondycja tej chaty nienajlepsza a warto byłoby w nią zainwestować jakiś grosz. Dalej asfaltowa nuda przyozdobiona deszczem. Wspinaczka na szczyt Lesistej Wielkiej (851 m) dostarcz wielkich ilości potu i nowych obserwacji typu konfliktu szlaku turystycznego będącego jednocześnie drogą gospodarczą w lesie. W takiej sytuacji turysta wybiera wariant własny i obchodzi takie miejsce, kalecząc i niszcząc kolejny fragment terenu. Około 17.00 meldujemy się w Krzeszowie. Przed bazyliką oczekujemy na wynik rozmów w sprawie noclegu. Po godzinie jest decyzja, nocujemy w domu sióstr elżbietanek. Siostra przełożona nie dorasta do pięt naszej siostrze z Krzyżanowic.
WOJCIECH ROSIK