Przejście przez góry wzdłuż południowej granicy Polski

Jeśli się powiedzie, wyprawa będzie jednym z najważniejszych wydarzeń turystycznych i wyczynowych w Polsce roku 2002.

Wojciech Rosik - pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przejdzie z grupą polskich turystów i studentów całą południową górską linię graniczną.
Będą na to mieli dwa miesiące!
Łącznie blisko 800 km!

MENU
Strona główna

Trasa

Wojciech Rosik


Konto dla osób chcących wesprzeć projekt:
Bank Zachodni WBK S.A.
77 1090 1362 0000 0000 3601 7903
sub-konto: 249 30 609
z dopiskiem GÓRY 2002.
Patronat medialny:
Gazeta Wyborcza
Aktualizacja: 23 sierpnia 2002

23 sierpnia

Poznaniak Wojciech Rosik jest w trasie. Zaczął w Bieszczadach. Zamierza pokonać cały odcinek graniczny w polskich górach. O przebiegu wyprawy pisze w korespondencji


Kolejny dzień z wielkiej trójki trudnych dni. Krzeszów - Strzecha Akademicka. 55 punktów GOT i 43 km. A to jest wyzwanie. Ruszam z Tomkiem (to nie jest etap dla kobiet) o 6.50. Poranna mgiełka dodaje uroku mijanym domom i drzewom. Zwracają moją uwagę linie energetyczne przesłaniające ładne widoki. W takich miejscach linie te powinny być prowadzone w bardziej przemyślany sposób. W Lubawce mijamy największy na Dolnym Śląsku dworzec kolejowy. Obecnie nieczynny. Po "walkach" z miejscowymi narkomanami wszystkie dodatkowe dolne otwory w budynku zostały zamurowane (na wyższym piętrze mieszkają przecież normalni ludzie).

Kolejne atrakcje. Natrafiamy, jak się niebawem okazało, na ślepy szlak. Powracamy na asfalt, tracąc w ten sposób wiele cennego czasu. Znajdujemy w końcu śródpolną ścieżkę, która doprowadza nas do Opawy, gdzie miejscowi ludzie kierują dwóch wędrowców na leśną dróżkę. Ta łączy się niebawem z niebieskim szlakiem biegnącym na Przełęcz Okraj. Na szlaku żywej duszy. Można powiedzieć, że rok 2002 (ogłoszony przez ONZ Światowym Rokiem Gór) stał się w większości polskich gór ROKIEM UPIORNIE STERYLNYCH GÓR. Może to i dobrze dla gór, które mają czas na większy oddech, jednak góry bez człowieka są bardzo smutne i mniej bezpieczne. Natrafiamy na liczne ślady ognisk, także w lasach. Ta uwaga dotyczy całej dotychczasowej trasy. Napotkana żmija zygzakowata szybko umyka spod moich nóg. W końcu przełęcz. Tu znajduje się drogowe przejście graniczne. Tu zaczynają się Karkonosze. Stąd poprzez Kowarski i Czarny Grzbiet mkniemy na Śnieżkę. Szlak jest dziwny. Śliczne, wąskie przejścia w otoczeniu lasu i kosodrzewiny, zbrutalizowane podejścia urozmaicone betonowymi stopniami. Towarzysza nam wielkie przestrzenie ze sterczącymi kikutami martwych drzew. Liczę napotkanych na szlaku turystów. Od Okraju do Śnieżki było ich 104 oraz 2 polskich żołnierzy, czeski policjant i jeden...pies. Pod szczytem Śnieżki miła pogawędka z ludźmi, którzy rozpoznali w nas tych, którzy idą przez południowa Polskę. Pora na pamiątkowe zdjęcie. Tego dnia do wyprawy dołączają: Kasia Fagiewicz oraz Agata i Adam.

To był jeden z trudniejszych dni na wyprawie. Do bazy (Strzecha Akademicka) dotarliśmy po 11 godzinach wędrówki. W schronisku świętujemy małą uroczystość. Przeszedłem już ponad tysiąc kilometrów. Zdobyłem 1072 punkty GOT. Ta ostatnia informacja nie cieszy mnie wcale. Regulaminy tych odznak nie uznają bowiem, że można dokonać takich przejść w jednym sezonie. Chwała tym którzy nie chodzą po górach dla zdobycia pieczątek i odznak.

WOJCIECH ROSIK