W połowie drogi
Poznaniak Wojciech Rosik jest w trasie. Zaczął w Bieszczadach.
Zamierza pokonać cały odcinek graniczny
w polskich górach. O przebiegu wyprawy pisze w korespondencji
27 lipca docieramy poprzez Halę Rysiankę do Ujsoł. Wita nas sympatyczny kierownik ośrodka wczasowego i oświadcza, że dostaniemy domek, w którym dzień wcześniej nocował Andrzej Lepper. Ile w tym prawdy - nie wiem. Kierownik mówi też, że wieczorem w centrum tej miejscowości wystąpi Golec uOrkiestra. Wolimy się jednak zrelaksować przed kolejnym wyzwaniem jakim będzie przejście zielonym szlakiem na Muńcuł, a po połączeniu ze szlakiem granicznym - wejście na Wielką Raczę (1236 m).
Szlak jest przecudny. Długie i strome podejście, trawersy przez świerkowe i bukowe ostępy wałęsanie się pośród buchających ciepłem i bzyczących owadami łąk. A do tego - bardzo mało ludzi na szlaku. Idziemy wolno delektując się przepysznymi widokami. To wolne chodzenie wynika również z tego, że wcześniej, w czasie wejścia na Babią Górę, Jola nie zadbała o odpowiednie zabezpieczenie swoich nóg. A jak to zrobić? Podaję przepis: na fragment nogi pomiędzy śródstopiem, a kostką nałożyć bandaż elastyczny; na to nałożyć cienką i grubą skarpetę oraz dobre buty. I szerokiej drogi! Bez bólu...
29 lipca schodzimy do Istebnej-Zaobzie. To zmiana w przebiegu naszej trasy. Ale wynikała ona z tego, że nie znaleźliśmy noclegu w Jaworzynce. To połowa mojej wędrówki przez góry południowej Polski.
WOJCIECH ROSIK