Przejście przez góry wzdłuż południowej granicy Polski

Jeśli się powiedzie, wyprawa będzie jednym z najważniejszych wydarzeń turystycznych i wyczynowych w Polsce roku 2002.

Wojciech Rosik - pracownik Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu przejdzie z grupą polskich turystów i studentów całą południową górską linię graniczną.
Będą na to mieli dwa miesiące!
Łącznie blisko 800 km!

MENU
Strona główna

Trasa

Wojciech Rosik


Konto dla osób chcących wesprzeć projekt:
Bank Zachodni WBK S.A.
77 1090 1362 0000 0000 3601 7903
sub-konto: 249 30 609
z dopiskiem GÓRY 2002.
Patronat medialny:
Gazeta Wyborcza
Aktualizacja: 6 sierpnia 2002

Dwie noce u sióstr

Poznaniak Wojciech Rosik jest w trasie. Zaczął w Bieszczadach. Zamierza pokonać cały odcinek graniczny w polskich górach. O przebiegu wyprawy pisze w korespondencji


W okolicy Bukowa wchodzimy w dolinę Odry. Idziemy wałem przeciwpowodziowym, pod nami wielkie zbiorniki wypełnione wodą. Na telefon komórkowy dzwoni Ewa, wylegująca się przy basenie w Tworkowie z informacją, że nie ma tam szansy na nocleg, i że musimy coś znaleźć w Krzyżanowicach. Ewa mówi coś jeszcze o domu pomocy społecznej w Krzyżanowicach. Mimo tej uwagi pytamy ludzi o nocleg. Już pierwsza z napotkanych osób stwierdza, że po ostatnich dyskotekowych grandach nikt nas nie przyjmie. W końcu, lekko poddenerwowani, wchodzimy na teren ośrodka prowadzonego przez siostry franciszkanki. Jesteśmy bardzo zmęczeni i nie wyobrażamy sobie co będzie gdy zostaniemy odprawieni.

Za bramą roztacza się okazały park, wgłębi którego widać pałacyk z XIX w. W latach 1843-1848 przebywał tam Franciszek Liszt, a w latach 1806-1811 - Ludwik van Beethoven. Przed pałacem na ławce siedzi starsza siostra. Przysiadamy się i przedstawiamy naszą prośbę. Z uśmiecham nas wysłuchuje i mówi, że przedstawi prośbę siostrze przełożonej. Po kilkunastu minutach nadchodzi ta, na którą czekamy. To siostra Dolores. Jeżeli ktokolwiek wyobraża sobie, że siostra przełożona musi być osobą w podeszłym wieku, to się myli. Siostra Dolores jest młodą, energiczną osobą z czarującym uśmiechem. Znajdujemy zrozumienie. Siostra oferuje nam nocleg w XIX-wiecznej bramie ośrodka. Jesteśmy zachwyceni. Neogotyk angielski - a my w nim.

Siostra przełożona wyznacza dwie siostry, aby przysposobiły do zamieszkania to od kilku lat nie używane wnętrze, po czym wprowadza nas do środka. Mamy upragnione dwa noclegi. Na dodatek mamy zagwarantowany dostęp do pałacowej łazienki. Siostra Dolores zaprasza nas także na posiłki. Coś wspaniałego! O godz. 19 stawiamy się na proszonej kolacji. Na stole same pyszności, posiłek jest przygotowany specjalnie dla nas.

Wieczorem, na placu przed bramą, zaczynają się gromadzić grupki młodzieży. Co chwilę nowoczesne auta przywożą nową klientelę. Z daleka dobiegają odgłosy maszynerii dyskotekowej. Do godz. 3 w nocy trwa impreza. Boimy się nieprzewidzianych zzachowań małolatów. W przeszłości wielokrotnie wybijano szyby w oknach mieszkającym tu niegdyś siostrom. Na dworze upał, okno mamy otwarte. Drzemiemy, nie śpimy.

Kolejnego dnia odpoczywamy, szczególnie po takiej nocy. Posiłki zjadamy w pałacyku, fotografujemy obiekt i drzewa parkowe, czytamy gazety. Wieczorem w pełni odświeżeni układamy się do snu. Ale co to?! Dochodzą nas kolejne dźwięki muzyki, tym razem z okolic miejscowej restauracji, gdzie jakiś bard prezentuje swoje możliwości wokalne. Zaczyna się kolejna upiorna noc. Wyją silniki aut i motocykli, gardła zaprawione trunkami próbują przekrzyczeć wokalistę. Impreza, tak jak poprzednia, kończy się o godz. 3. O godz. 6.40 dzwoni budzik. Zbieramy manatki, zjadamy śniadanie i żegnamy się z siostrą Dolores.

WOJCIECH ROSIK